Zwykle jestem ostrożny w
wydawaniu ostrych sądów, tak i w dyskusji na temat rosnącej roli mobile byłem do
tej pory wstrzemięźliwy w przesądzaniu, że to na pewno będzie „rok mobile“, argumentowaniu,
że rosnące udziały użytkowników smartfonów spowodują drastyczny spadek
korzystania z wersji desktopowej. Dziś proponuję prostą lekcję mając w
pamięci fizjologię człowieka (potrzeba snu, jedzenia, etc,) oraz obowiązujące
dziś metody pracy i wytwarzania dóbr.
Ekspertom wieszczącym śmierć lub
całkowitą marginalizację desktopowej wersji korzystania z internetu warto
przypomnieć rolę w życiu człowieka jaką odgrywa osobiste urządzenie a jaką
urządzenie do pracy. Sięgam po przykład ze świata gdzie smartfony mają niemal
wszyscy. Zamieszczam jeden slajd z prezentacji Yasmin Namini Senior Vice President - Chief Consumer Officer, NY Times, New York,
którą widziałem podczas konferencji INMA, jesienią 2013 r. w Berlinie. Jak widać
na nim konsumpcja treści z użyciem smartfonów odbywa się w określonych porach
dnia, a co za tym idzie także sytuacjach życiowych.
Urządzenie osobiste pozwala zachować
kontakt ze światem online w podróży, wszędzie tam gdzie nie możemy rozłożyć
laptopa czy tabletu z powodów oczywistych. Co ciekawe gdy mowa o korzystaniu z
tabletu większość ankietowanych ostatnio i tak wskazuje na używanie
przeglądarki www. Aplikacja - co widać coraz wyraźniej od 3, 4 lat - to dziś
słowo identyfikowane z użytecznością, a nie serwisami newsowymi. Gdy jeszcze
dodamy do tego trend w budowaniu stron www w wersji Responsive Web Design
(RWD) mamy pełny obraz powodów dla których, przynajmniej wydawcy stron
informacyjnych, nie muszą bać się gwałtownego przesunięcia się użytkowanika z
desktopu na rzecz wersji moblinych (obojętnie jak definiowanych).
Prześledźmy tygodniowy czas
jaki przeciętny internauta przeznacza na poszczególne czynności. Założenie jest takie, że
większość pracy “biurowej” odbywa się dziś z użyciem komputera biurowego lub
laptopa, a więc wersji desktopowej.
Tydzień, czyli 24 godziny x 7 dni = 168
godzin.
Tydzień 168
godzin
Sen 52,5 godziny = średnio 7,5
Praca biurowa 40
godzin = 5 dni x 8 godzin
Posiłki 8,5 godziny = 7 x 3 x średnio ok. 25
minut
Toaleta codzienna 3,5
godziny = 7 x 2 x 15 minut
Podróże do pracy 6
godzin = 5 x 2 x ok. 30 minut
Zakupy 1,5 godziny = ok. 5 x 15 minut
Weekendy, bez komputera 4,5 godziny = 3 x 1,5 godziny
Czynności codziennie (n. sprzątanie) 7 godzin = 7 x 1 godzina
Razem
123,5 godziny
Reszta
nieprzypisana 44,5 godziny
Nawet uzwględniając, że w pracy w przerwach na
papierosa, czy jedzenie użytkownik sięga po smartfona nie uzbiera się tego
więcej jak kilkadziesiąt dodatkowych minut tygodniowo. Jakby na to nie patrzeć
i ile, by nie wydzierać z czasu poświęcanego na inne czynności (jedzenie,
podróż komunikacją publiczną, część czasu wolnego) zostaje wciąż mniej niż 50 godzin tygodniowo. Tylko na
siedzenie i wpatrywanie się w smartfona? A przecież w zestawieniu nie
uwzględniłem wielu aspektów życia bo one mogą być wykorzystane zarówno tak samo na
używanie smartfona, jak i pozostawanie offline.
Co wynika z prostego przykładu? Fizyczną
niemożliwością jest korzystać dużo więcej z wersji mobilnych serwisów (używać
smartfona) niż dziś bez naruszenia delikatnej równowagi między pracą, życiem a
czynnościami fizjologicznymi na których trzeba się skupić. Trudno przecież myć
zęby i jednocześnie serfować w sieci drugą ręką – przynajmniej ja tego nie
próbuję. Trudno prowadzić auto i patrzeć w ekran iPhone’a (przyznaję czasem
spoglądam, ale tylko gdy stoję w korku :). Nie da się zmienić proporcji bez ingerencji w
naszą pracę, a zwłaszcza sposób jej wykonywania. Jest sporo zawodów gdzie być może dojdzie do
całkowitego porzucenia desktopu (np. handlowiec w terenie), a smartfon
całkowicie zastąpi laptopa, ale dziesiątek czynności i zawodów to nie dotyczy, np. kasjerka, bankowiec, kierowca
autobusu, tysiące innych.
Bawi mi trochę prognozowanie
przyszłości poprzez pryzmat ludzi obracających się tylko wokół znajomych
z biurowej przestrzeni, wyciąganie wniosków z zachowań podobnych sobie hard
userów internetu i smartfonów. Przewidujących, że wszyscy będą pracować
patrząc jedynie w smartfony. Trochę to przypomina prognozy sprzed lat gdy TV
miała zabić radio – a to ma się wciąż świetnie. Potem kino miało zabić TV – oba
kanały się dziś uzupełniają się oferując innego rodzaju doświadczenie. Dziś
multitasking pozwala oglądać TV i szukać informacji na tablecie czy smartfonie.
Nieustannie w mediach przebija się teza, że internet z bezpłatnymi
wiadomościami zabije gazety. Tymczasem wciąż print oferuje inne przeżycia niż
strona www, a dla twórców dobrej treści www staje się tylko nowym kanałem kontaktu
z odbiorcą – patrz nadzieje pokładane przez wydawców w paywallach. Dlatego mobile
nie zastąpi, ani tym bardziej nie zabije desktopu. Oba sposoby korzystania ze
stron www, poczty, czy social media będą współistnieć i się uzupełniać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz